Przejdź do treści

Menu:

Autobusy i tramwaje…

Data: 26 marca 2010

Po dość długiej przerwie powracam do podróżowania po mieście. Być może, niektórzy Czytelnicy („Biuletynu Informacyjnego” – przyp. MD) pamiętają, że w ostatnim odcinku dotarłam na przystanek komunikacji miejskiej. Teraz muszę dowiedzieć się o numer pojazdu.

Często spotykałam się z zasadą, że należy stanąć na początku przystanku tak, by znaleźć się w okolicy pierwszych drzwi. Zapewnia to większe bezpieczeństwo przy wsiadaniu. Kierowca łatwo nas zauważy i poczeka aż wsiądziemy. Ponadto, jeżeli drzwi otwierane są po naciśnięciu przycisku, znajdującego się z boku, daje to większą pewność, że kierowca je otworzy. No cóż, to tylko jedna strona medalu. Drugą znają przede wszystkim mieszkańcy dużych miast. Typowe dla ruchliwych tras jest zatrzymywanie się na przystanku dwóch lub nawet trzech autobusów jednocześnie. Jak wówczas usłyszeć, że podjeżdża kolejny? Zabiegani ludzie nie zawsze poinformują nas o tym fakcie. I tak zdarzają się przykre niespodzianki, gdy zorientujemy się, że zamiast jednego, odjechały dwa autobusy.

Dlatego staję bliżej końca przystanku, by znaleźć się mniej więcej między pierwszym a drugim pojazdem. Wówczas mam szansę na dostanie się do pierwszego, a jednocześnie usłyszenie drugiego. Niestety, nie znalazłam sposobu na trzeci.

Takie ustawienie się zwykle nie powoduje kłopotu z dostaniem się do wnętrza. W najgorszym przypadku, gdy kierowca nie otwiera drzwi, stukam w nie laską.

Pytanie o numer linii nie nastręcza większych trudności, gdyż najczęściej ludzie poinformują. Jednak zdarza się, że przystanek jest pusty. Wtedy słucham, gdzie otwierają się drzwi i pytam osób wysiadających. A jeśli nikt nie wysiada, opieram laskę o pierwszy stopień i kieruję pytanie do środka. Nie zabieram laski, dopóki nie otrzymam odpowiedzi. Nie zdarzyło mi się, żebym jej nie uzyskała.

Tym sposobem, wcześniej czy później, dostaję się do właściwego środka komunikacji.

Po wejściu staram się znaleźć jakąś poręcz. Najłatwiej natrafić na nią tuż obok drzwi. Niestety, rzadko jest tam wolne miejsce. Jest to jednak bezpieczniejsze niż szukanie uchwytu w trakcie ruszania pojazdu. Daje czas na zorientowanie się w możliwościach przemieszczenia się w inne miejsce pojazdu. Jeśli autobus lub tramwaj nie jest zatłoczony, to po chwili można delikatnie sprawdzić laską, czy w pobliżu nie ma wolnego miejsca. Przesuwając nią delikatnie po krawędzi siedzenia łatwo zauważymy, czy jest zajęte. Jeżeli tak, to możemy nieco się przesunąć i szukać dalej. Nie szukam wolnego miejsca, jeśli jadę kilka przystanków. Na długiej trasie natomiast czasem próbuję. Bywa, że wówczas ktoś poinformuje mnie, gdzie znajduje się wolne miejsce. Jeśli jest tłok, a ktoś oferuje mi miejsce, nie wzbraniam się. Myślę, że jest to bardziej praktyczne i bezpieczne dla mnie oraz dla współpasażerów.

Przy częstym podróżowaniu środkami transportu miejskiego poznaje się ich układ i lokalizację miejsc, w których da się wygodnie stanąć.

Wyobraźmy sobie, że znaleźliśmy miejsce (siedzące lub wygodne stojące), co dalej? Teraz trzeba dotrzeć do celu podróży.

Początkującym podróżnikom postaram się podpowiedzieć, jak można sobie pomóc w odnalezieniu się na trasie przejazdu transportem miejskim.

Stałe trasy znamy dobrze i nie mamy większego problemu. Bez trudności rozpoznajemy charakterystyczne zakręty, łuki, przejazdy przez tory tramwajowe, dające się zauważyć nierówności nawierzchni, spadki lub wznoszenie się terenu. Każdy ma ulubione sygnały rozpoznawcze. Zależą one oczywiście od danej trasy, od umiejętności koncentracji i możliwości percepcyjnych. Nie każdy jest w stanie zauważyć moment przejeżdżania przez tunel, pod mostem czy większą kładką. Liczenie przystanków jest, jak wszyscy wiemy, dobrym sposobem podczas przejazdu na niezbyt długiej trasie. Niewielu jednak uda się skoncentrować na tej czynności w trakcie chociażby czterdziestominutowej podróży. Ja nie jestem w stanie. Dlatego na każdej, częściej przebywanej trasie staram się dopasować jakieś punkty orientacyjne. Podczas mojej porannej drogi do pracy, kilka przystanków przed końcem podróży, jest łagodny zakręt. Zdarza mi się jednak, że wskutek porannego letargu nie jestem pewna, czy rzeczywiście już był ten zakręt, czy coś innego wyrwało mnie z miłego półsnu. Wtedy potwierdzeniem jest fakt, że zaraz po nim autobus opuszczają tłumy pasażerów. Trudno to przeoczyć.

Możliwości orientacji jest wiele. Każdy musi znaleźć swoje sposoby. Pomocne może być chociażby natężenie, kierunek czy rodzaj hałasu, który słychać po otwarciu drzwi, częstsze zatrzymywanie się na światłach drogowych itp.

Większą trudność sprawiają nieznane trasy. Podobnie jak w innych sytuacjach, staram się przygotować do takiej podróży. Próbuję uzyskać jak najwięcej informacji o trasie, o mijanych charakterystycznych obiektach. Lubię poznawać nazwy przynajmniej kilku przystanków, szczególnie tych poprzedzających cel podróży. Tradycyjnym sposobem pozyskania informacji są znajomi, koledzy czy rodzina. Obecnie nowe możliwości stwarzają rozwijające się usługi informacyjne.

Prawie w każdym większym mieście można znaleźć rozpisaną na przystanki trasę pojazdu oraz jego dokładny rozkład na stronach internetowych. Można tam także sprawdzić numery linii dostępnych w określonym miejscu. Adresy tych stron są różne, tak jak różne są nazwy firm prowadzących usługi transportu miejskiego. Trudno byłoby wymieniać konkretne adresy internetowe. Podaję jeden, pod którym zainteresowani znajdą odsyłacze do wielu stron przedsiębiorstw komunikacji miejskiej w różnych miastach:

http://komunikacja.pollub.pl/linki.htm

(…)

Osoby z innych miast zachęcam do sprawdzenia w informacji telefonicznej, czy na ich terenie działa podobna usługa.

Tą drogą można otrzymać bardzo szczegółowe informacje. Zdarzało mi się zapytać, jak mogę się z danego przystanku dostać do określonego celu. Przedstawiano mi możliwości wyboru linii, przesiadek, podawano nazwy przystanków, czas podróży, godziny odjazdów itp. Jest to niewątpliwie bardzo wygodne i ułatwia życie.

Zachęcam do wykorzystywania rozwijających się udogodnień. Nie są one tworzone tylko dla niewidomych. Przeciwnie, cieszyć może powstawanie usług rzeczywiście „dla wszystkich”.

Autor:  Ewa Borecka

Żródło: “Wiedza i Myśl” 04.2010 za “Biuletyn informacyjny” maj i czerwiec 2004

Bądź na bieżąco - subskrybuj newsletter MoimiOczami.pl

Bądź na bieżąco – subskrybuj newsletter MoimiOczami.pl

Aby zapisać się do newslettera, wpisz swój adres email poniżej. Otrzymasz email z informacją, jak potwierdzić subskrypcję.

Dodaj komentarz do artykułu z Facebooka:

Dodaj komentarz do artykułu przez formularz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarz będzie widoczny na stronie, ale nie uczestniczy w dyskusji na Facebooku