Data: 19 marca 2010
Życie z niepełnosprawnością wzrokową nie jest zawsze tylko pełne cierpienia. Większość z nas obraca w żart swój stan, by jakoś się z nim uporać. Oto kilka zabawnych rozmówek, które często prowadzimy. Trzeba traktować życie z przymrużeniem oka. Najlepszym mottem jest oczywiście „Nie widzę przeszkód”…
Kiedy mój współpracownik miał problem z nogą i chodził o kulach, mówiliśmy, że w naszym firmowym projekcie „Prowadzi ślepy kulawego”.
Koleżanka z protezą oka (wyjmowalną), często mawiała „Niech no rzucę na to okiem”.
„Mam problemy ze wzrokiem – jakoś nie widzę się przy pracy” – cóż, leniuszek każdemu się czasem włą
cza…
Podczas rozmowy o dentystach niewidomy kolega stwierdził „Ja tam darowanym koniom
w zęby i tak nie zaglądam”.
– Muszę iść myć samochód – powiedział niewidomy.
– Ale dlaczego teraz, jak możesz później?
– Później będzie ciemno…
Podczas mycia naczyń niewidomy wz
iął do ręki tarkę. Po dłuższej chwili dotykania jej palcami rzekł „W życiu takich bzdur nie czytałem”.
Podobno amerykański świstak jak nie zobaczy swojego cienia to zima jeszcze długo potrwa. Na co niewidomy kolega „Ja cienia nigdy nie widziałem, więc nie ma się co dziwić, że zawsze mi zimno”.
Na koniec dzisiejszego p
osta, moja ulubiona anegdotka.
Mój niewidzący kolega jechał kiedyś samochodem, prowadzonym przez koleżankę z pracy.
– Wiesz, jest tak gorąco, że pojechałabym nad jeziorko się wykąpać.
– No to jedziemy!
– Nie, nie mam stroju przy sobie, a nago to nie wypada.
– Niech sie wstydzi ten, kto widzi… – odparł kolega.
Komentarz będzie widoczny na stronie, ale nie uczestniczy w dyskusji na Facebooku
Dodaj komentarz do artykułu przez formularz